W dniu 1 maja 2009 r. rozpoczęliśmy kolejny sezon połowu drapieżników. Z nadzieją ruszaliśmy nad wodę, żądni sukcesów. Niestety, pogoda nie dopisała. Wiał silny wiatr, a duża fala utrudniała połowy. Nie wszyscy wrócili do domu „o kiju”, a niektórzy tak jak Adam Walczuk - nasz Kolega z Koła, mogą go zaliczyć do bardzo udanych. A oto jak opisał swój sukces „Łowca srebrnego szczupaka”.
Niechętnie jechałem na Majdan Zahorodyński, bo ponton 25-letni choć poklejony silikonem - to jednak przepuszczał powietrze w wielu miejscach. Nad zbiornikiem godz. 4.30. Okazało się, że jest prawie sztormowa fala. Musieliśmy pod wiatr płynąć ok. 200 m. Fale przelewały się przez ponton. W środku miałem 20 cm wody. Planowałem tylko spinningować, ale na wszelki wypadek wziąłem lekką szczupakówkę i trzy małe karasie srebrzyste. Okazało się, że szczupaki ładnie "biją", tylko że... wyłącznie takie o długości 45 - 48 cm. Tam jest wymiar 50 cm. Takich złowiłem i wypuściłem 13 szt. W trakcie spinningowania musiałem dopompować komory pontonu (z butli ze sprężonym powietrzem). W czasie tej czynności nie zauważyłem, że wichura zdmuchnęła mi wiosła. Musiałem dryfować do brzegu i ich szukać. Znalazłem w trzcinach po 0,5 godz. Gdy ponownie ruszyłem pod fale - na trzcinach złamałem szczytówkę spinningu. Zrezygnowany postanowiłem dopłynąć do wystających grążeli, i tam po spinningować zapasową wędką. Gdy dopłynąłem okazało się, że plecionka z gumką tak się zaplątała na szczytówce, że tylko pozostało cięcie nożem. Odpuściłem więc spinningowi i zarzuciłem szczupakówkę. Natychmiast miałem branie i po chwili wyciągnąłem szczupaka .... 48 cm!
Zarzuciłem drugi raz, tym razem w lewo, gdzie plecami do mnie siedział na pontonie mój znajomy. Była godz. 8.50 . Po 2 minutach znów branie. Odczekałem minutę, zaciąłem, najpierw spory opór, potem już lekko coś ciągnę (myślę - pewnie znów "maluch" tylko że w zielu). Po chwili jak mi przygięło wędkę! Szpula na ustawionym hamulcu zajazgotała, ryba wyciągnęła ok. 10 m plecionki i zamurowała w grążelach. Po chwili ruszyła w bok. Hol trwał ok 10 min. Gdy zobaczyłem Go przy pontonie, zamurowało mnie! Kolos! Trzęsącymi rękoma zacząłem wyciągać z tyłu pontonu podbierak i... co za pech! Góra nowego podbieraka oderwała się od rączki a mnie w ręce został tylko uchwyt! Błyskawicznie złapałem siatkę podbieraka i z trudem wyjąłem nią szczupaka. Na dnie pontonu zębacz zaczął szaleć, połamał mi plastykowe kółka w sadzu - następna strata! Nie wyjmując szczupakowi z pyska kotwiczki popłynąłem jak najszybciej z falą do brzegu. Tam okazało się, że zębacz połknął głęboko przynętę, a z boku paszczy przy tzw. zawiasie wystaje krętlik z plecionką. Gdy wyprostowaliśmy plecionkę w kierunku przodu pyska, okazało się, że 10 cm plecionki byłoby wśród zębów, gdyby nie ułożyła się z boku pyska przy zacięciu! Co tam straty w sprzęcie jakie mi się tego dnia przytrafiły, gdyby ryba przecięła plecionkę - to byłaby strata!
Na brzegu kibice rybę zmierzyli, miała 120 cm. Znalazła się waga, którą przy ważeniu uszkodzono, bo miała zakres do 5 kg. Druga waga miała zakres do 10 kg - też za mało. Dopiero w domu, przy udziale Prezesa Koła i innych wędkarzy zważyliśmy i szczupak miał 10,50 kg z "hakiem".
Wcześniej na brzeg kilkunastu wędkarzy zrobiło sobie z Nim zdjęcie. Byli koledzy z Lublina, Rogoźna, Siedliszcza, Warszawy i Chełma.
Gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów.
Komentarze (9)
SZUWAREK_Włodawa Damian Data dodania: 14 lat temu Oceń: 1 + / -
p_brz Data dodania: 14 lat temu Oceń: 4 + / -
Ile razy udało Wam się złapać w polskich wodach szczupaka ponad 1 m? gdybyśmy wiecej ryb wypuszczali to i pewnie cześciej każdy z nas mógłby sie pochwalic taaaką rybą... a tak przy okazji nie zabrałem ryby od 3 lat... miło popatrzeć jak ryba odpływa...
adek14 Data dodania: 14 lat temu Oceń: 3 + / -
NO DOBRA ! PRZEKONALIŚCIE MNIE. NASTĘPNEGO TAKIEGO WYPUSZCZĘ - CHOĆ W MOICH STRONACH BĘDĘ UCHODZIŁ ZA DZIWAKA.... ( A tak w ogóle to rzadko łowię szczupaki, a jak już mi się przytrafi zębacz - to poniżej 50 cm nie zabieram).
Selin Bartosz Data dodania: 14 lat temu Oceń: 8 + / -
adek14 Data dodania: 14 lat temu Oceń: -6 + / -
Rozwińp_brz Data dodania: 14 lat temu Oceń: 13 + / -
Oczywiście, że nie wrócił do wody... inaczej by nie było zdjęcia na tle rynny, po co wywalać kasę na zarybianie jeśli zabijamy doskonałą maszynę do rozrodu, jak taki 120 cm okaz.
dragonber Data dodania: 14 lat temu Oceń: 14 + / -
Mam tylko nadzieje że ten piękny okaz wrócił cały i zdrowy do wody gdzie jego miejsce. Bo jak nie to szkoda czasu na czytanie o mordowaniu ryb w naszych wodach.
Mariak Krzysztof Data dodania: 14 lat temu Oceń: -2 + / -
Rozwiń